Tym panom już dziękujemy – MY jako towarzystwo wzajemnej adoracji mężczyzn

24 listopada, 2023 | Blog

Poniższy tekst powstał na zaproszenie do udziału w spacerze performatywnym Miasto w drodze współorganizowanym przez Teatr Węgajty i kobiecą grupę literacką Półkowniczki. Zaplanowane na 19 listopada 2023 roku wydarzenie odbywa się zaledwie miesiąc po wyborach parlamentarnych, które charakteryzowała niebywale wysoka frekwencja (niemalże 75 %). Wiemy też, że do urn poszło więcej kobiet niż mężczyzn. W opisie wydarzenia opublikowanym na Facebooku przez Półkowniczki czytamy:

Podczas ostatnich wyborów wydarzyło się coś wielkiego dla nas, kobiet. Mimo początkowych badań socjologicznych wskazujących na to, że połowa z nas nie chce głosować, ponieważ nie wierzy w zmianę i w to, że ich głos ma znaczenie, zmobilizowałyśmy się jak nigdy wcześniej. Uwierzyłyśmy, że nasz głos jest ważny, i dokonałyśmy zmiany.
Postrzegam to również jako masowe przebudzenie kobiet do zaangażowania społecznego, do wiary w to, że nasz głos ma moc kształtowania rzeczywistości. Zaangażowałyśmy się w MY większe od nas samych, we wspólnotę wykraczającą poza tradycyjnie wyznaczany nam krąg spraw domowych. I zwyciężyłyśmy.

 

 

Czy rzeczywiście zwyciężyłyśmy?

10 listopada 2023 roku media obiegło zdjęcie pięciu uśmiechniętych, zadowolonych z siebie mężczyzn – liderów partii, trzymających w dłoniach egzemplarze tekstu podpisanej przez siebie umowy koalicyjnej. Obraz ten szybko stał się przedmiotem memów, a najbardziej trafnie chyba podpisała go Marta Frej: Paniom już dziękujemy. Ukłuł mnie ten widok wywołując gorzki posmak rezygnacji przyprawiony nutką zniesmaczenia i zażenowania. A więc nadal tam jesteśmy, a więc panowie nadal nic nie zrozumieli? Panie posłużyły panom do wygrania wyborów. Ci ostatni jednak nie potrudzili się o sprawiedliwy, egalitarny podział władzy – o różnorodność płciową na najwyższych stanowiskach przywódczych. Pozują uśmiechnięci, jak gdyby kobiet nie było w ich uniwersum.

 

 

Jarosławie, niestety, ten rząd obala kobiety! Tak skandowałyśmy podczas licznych czarnych protestów, jakie w czarnej furii i rozpaczy zalały Polskę w 2016, a później także w 2020 roku. Od 2016 roku protestami, a także projektem ustawodawczym Ratujmy Kobiety 2017 kobiety w Polsce wyraźnie komunikują swoje potrzeby w kwestiach tzw. praw reprodukcyjnych i seksualnych. Do postulatów należą m.in. legalna aborcja do 12 tygodnia ciąży bez podawania przyczyny, dostęp do antykoncepcji postkoitalnej bez recepty czy też edukacja seksualna w szkołach. Notabene, ten ostatni punkt jest kluczowy w prewencji konieczności uciekania się do dwóch pierwszych – antykoncepcji postkoitalnej czy aborcji. Edukacja seksualna ratuje życie i zdrowie – szczególnie edukacja seksualna dziewcząt i kobiet, które ze względu na możliwość ciąży ponoszą największe konsekwencje, a wręcz ryzyko aktywności seksualnej. Według niektórych instytucji edukacja seksualna zaliczana jest do prawa człowieka do edukacji. Dwa ciała traktatowe ONZ ds. Praw człowieka, Komitet Praw Dziecka i Komitet ds. Eliminacji Dyskryminacji Kobiet, zalecają zapewnienie edukacji seksualnej w szkołach. Szkoda, że panowie sygnatariusze nie uwzględnili tej rekomendacji w umowie koalicyjnej. Brak tam również zapisu o kobiecych postulatach legalizacji aborcji do 12 tygodnia bez podania przyczyny oraz do dostępu do antykoncepcji postkoitalnej bez recepty. No cóż? Te dwie kwestie ich po prostu nie dotyczą. Uwzględnienie ich wymagałoby empatii, solidarności i głębokiej świadomości owego MY, a także – nie zapominajmy – świadomości, jak wiele panowie zawdzięczają kobietom – i to nie tylko w wyborach. Po więcej informacji na ten temat odsyłam do tekstów ekonomistki i tegorocznej noblistki Claudii Goldin.

Jak nazwać taką postawę? Cynizmem, paternalizmem, ignorancją? Zapewne tak. Dla mnie ta sytuacja to skandal i żenada – po stronie panów. Co jednak zobaczymy, gdy skierujemy snop światła na panie, na przykład na organizację feministyczną jaką podobno jest Kongres Kobiet? Jak wobec owego memicznego występu panów liderów partii nazwać gest, na jaki zdobył się Kongres Kobiet w 2022 roku przyznając główną nagrodę Kongresu Kobiet Donaldowi Tuskowi? Sama Magdalena Środa pytana przez Aleksandrę Pawlicką (Grzeczne już byłyśmy. 15 lat Kongresu Kobiet Rozmowy Aleksandry Pawlickiej) przyznaje, że nagroda dla Tuska to był także ruch polityczny. Chwilę później dodaje jednak, że kobiety w partiach traktowane są dekoratywnie i gorzej – niektórym rola paprotek lub aktywistek wystarcza, ba, czują się ważne i spełnione, gdy służą interesom mężczyzn.

 

 

Co myślał i czuł Donald Tusk odbierając tę nagrodę? Czy zadawał sobie pytanie: ale za co? Ja zadaję je sobie do dziś. Czy ta nagroda cokolwiek dla niego znaczyła? Czy brał poważnie osoby, które mu ją przyznały? Czy nagroda Kongresu Kobiet dla Donalda Tuska nie jest aby aktem aktywizmu patriarchalnego, który Magdalena Środa tak potępia? Feministki wręczające nagrodę feministyczną mężczyźnie kierującemu partią neoliberalną w Polsce –w moich oczach jest to desperacki czyn grupy społecznej cierpiącej na syndrom sztokholmski. Czy nie było żadnej kobiety, która zasłużyłaby na tę nagrodę? Czy naprawdę musimy betonować przekonanie, że trzeba obłaskawić mężczyznę, aby mieć równe prawa?

Wspomniane zdjęcie sygnatariuszy umowy koalicyjnej jest dla mnie nie tylko kompromitacją owych panów, lecz także przypieczętowaniem kompromitacji Kongresu Kobiet. Jest również potwierdzeniem uparcie powtarzanej przeze mnie tezy, że protesty nie wnoszą głębokich, poważnych zmian politycznych. Zmianę, mili Państwo, wniesie tylko zmiana – na wielu płaszczyznach. Tutaj napiszę tylko o jednej z nich. Kobiety potrzebują odejść od postawy rozhisteryzowanej nastolatki, która jednego dnia w wulgarny sposób każe mężczyznom odejść, a kolejnego dnia przyznaje im nagrody feministyczne. Potrzebujemy pójść w stronę dojrzałej kobiecości, która potrafi wyciągać konsekwencje wobec osób, które z niej kpią budując swoją markę osobistą i pozycję władzy na cudzych zależności i pracy. Takie osoby nie zasługują na nagrody, lecz na kurs treningu rozwoju uważności empatycznej.

 

 

Ikona feminizmu i wyrzutnia bon motów Gloria Steinem powiedziała kiedyś The truth will set you free. But first it will piss you off – Prawda Cię wyzwoli, ale najpierw cię wkurzy. Tak, drogie kobiety. Nikt nas nie będzie brał poważnie, jeśli same tego nie zrobimy. To także obnażenie przykrej i bolesnej prawdy, na której bazuje polskie, nadal bardzo patriarchalne społeczeństwo: w prawie silniejszego decydent nie opiera się na solidarności, lecz zgarnia całą pulę, na którą pracował duży zespół. Tamten rząd obaliły kobiety, lecz kierunek dla nowego rządu znowu ustalają mężczyźni – dzięki efektom ciężkiej pracy kobiet. Ta wygrana to przykra, bolesna porażka. To przede wszystkim porażka dla MY, w którym my kobiety nie jesteśmy zawarte.

I co MY z tym teraz zrobimy?

Olga Żmijewska
Fundatorka i prezeska
Fundacji Sztuka Wolności

Zdjęcia: Paweł Kański

Nowości w sklepie

Lniane woreczki na podpaski, wkładki, tampony i prezerwatywy

39,00 zł