Noc kwitnących wianków i paproci – kobiece spotkanie przy ulicy Kwitnącej Wiśni

23 czerwca, 2021 | Blog, Wydarzenia

 

W ubiegłą niedzielę – najdłuższy dzień w 2021 roku – Fundacja Sztuka Wolności, pod której auspicjami działa projekt Peace & Pussy,  wraz z prowadzoną przez Małgosię Chodzińską-Bąk marką Wibracje Natury zorganizowała kobiece spotkanie w ogrodzie przynależącym do siedziby Fundacji Sztuka Wolności przy ulicy Kwitnącej Wiśni w Idzbarku. Wydarzenie zwane „Nocą kwitnących wianków i paproci” zainaugurowało cykl „Kobiece spotkania z kulturą i naturą” w ramach współpracy Fundacji Sztuka Wolności oraz marek Wibracje Natury i Peace & Pussy.

Idea była taka, aby uczcić ten dzień i tę noc w kobiecym gronie, w którym nakarmimy nasze umysły, dusze i zmysły poprzez zdrowe, wegetariańskie posiłki z lokalnych – także dziko rosnących – produktów, obcowanie z przyrodą, ale także prelekcje.

W zależności od systemu wierzeń ta wyjątkowa, najkrótsza noc bywa nazywana Nocą Kupały czy też Nocą Świętojańską. Jako kobiety niezależne i niezwiązane z żadnym systemem religijnym nazwałyśmy ją „Nocą kwitnących wianków i paproci”. Niemniej jednak szanujemy nasze korzenie i tradycje ziem, na których żyjemy. Dlatego tej nocy wspólnie wyruszyłyśmy do źródeł tradycji słowiańskich i chrześcijańskich, aby dowiedzieć się więcej o obchodach tego święta. Pomogła nam w tym antropolożka Claudia Bąk przybliżając nam dawne wierzenia i rytuały, a także opowiadając nam o ziołach tradycyjnie przypisywanych temu świętu.

Na stronie Fundacji Sztuka Wolności dostępna jest już relacja z tego niezwykłego, magicznego wydarzenia, natomiast tutaj prezentujemy tekst Claudii Bąk o obrzędach związanych z najkrótszą nocą w roku. Miłej lektury!

Noc Kupały czy Noc Świętojańska?

Dzień św. Jana Chrzciciela (noc z 23 na 24 czerwca) wywodzi się z obrzędu zwanego nocą Kupały (noc z 20 na 21 czerwca), pogańskiego święta przesilenia letniego, miłości i płodności, które wraz z rozpowszechnieniem się chrześcijaństwa zostało ,,przechrzczone” na święto św. Jana Chrzciciela, inaczej nazywane nocą świętojańską. Ta wyjątkowa noc wiązała się z różnymi wróżbami, praktykami magicznymi i miłosnymi oraz szeroko pojętą zabawą. Uważano, że jest to czas, gdy świat odwiedzają duchy zmarłych, jak i przeróżne demony, przez co w przeddzień i samo święto św. Jana pamiętano o stosowaniu środków ochronnych. Wierzono, że czarownice w te dni poszukiwały ziół potrzebnych do swoich praktyk magicznych, a w szczególności – do odbierania krowom mleka (psucia mleka lub sprawiania, że krowa przestawała być mleczna). Czarownice w wigilię św. Jana miały wybierać się na Łysą Górę, gdzie rósł dziurawiec (ziele św. Jana) i zrywały jego wierzchołek. Roślina ta ponoć była dla nich niezwykle cenna, ponieważ w tym dniu rzekomo posiadała szczególne właściwości magiczne. Ogólnie wierzono, iż rośliny w wigilię św. Jana nabierały wyjątkowej mocy magicznej, leczniczej i erotycznej, z tego też powodu chętnie z nich w tym czasie korzystano.

Rośliny tradycyjnie związane z obchodami Nocy Świętojańskiej

Do roślin zbieranych w tym czasie należały przede wszystkim: prawoślaz lekarski, bylica, łopian, tysiącznik zwyczajny, mięta pieprzowa, centuria i babka. W pewnych sytuacjach ważnym było przestrzeganie pewnej reguły; na zbiory roślin o szczególnych właściwościach należało wybrać się nago, szczególnie jeśli miałyby zostać wykorzystane w magii miłosnej. Przykładem zabiegu z kategorii magii miłosnej wykonywanym w wigilię św. Jana było udanie się przez dziewczynę na łąkę o północy, dbając o to, by nikt jej nie zauważył. Następnie zrywała stokrotki, macierzankę i dziewięćsił, wymawiając przy tym zaklęcie.

Jednak najważniejsze miejsce w obrzędowości świętojańskiej zajmowały bylica, dziurawiec, ruta i macierzanka.

Bylica – najskuteczniejszy środek ochronny przeciw czarom i urokom

Bylica uchodziła za najskuteczniejszy środek ochronny przeciw czarom i urokom. Uważano, że bylicy boją się demony i złe moce. Wierzono, że bylica boże drzewko zasadzona w ogródku chroni gospodarstwo od nieszczęść. Bylica była też motywem pieśni ludowych. Oto przykład: Rosi się rosi bylicka po wsi,/oj, wygnała Marysia Łukasa ze wsi./Oj, mój Łukasu, kady ześ bywał?/Oj, na polu, moja Maryś bylicki’m zbierał.

Dziurawiec – ziele świętojańskie

Obok bylicy ważną rolę w obrzędowości świętojańskiej pełnił także dziurawiec, nazywany też niekiedy zielem świętojańskim. Roślina ta – jak wierzono – była szczególnie skuteczna w walce z czarownicami i demonami podmieniającymi dzieci (boginkami). Aby uchronić się przed porwaniem przez boginkę, należało włożyć dziurawiec pod poduszkę i zawsze nosić go przy sobie, a już w szczególności, gdy przebywano poza domem po zachodzie słońca. Gdyby jednak doszło do porwania, trzeba było jak najszybciej chwycić się dziurawca. Ponadto, dziurawiec kładziono przy oknach i progach domu, a święconym dziurawcem należało zatkać dziurkę od klucza, żeby boginki nie miały dostępu do domu.

Ruta – symbol nieśmiertelności

Ważną rośliną była też ruta, która była symbolem przede wszystkim nieśmiertelności, ponieważ jej liście pozostają zielone nawet pod warstwą śniegu. Traktowano rutę jako zioło mediacyjne pomiędzy dwoma światami, a także chroniące ludzi i dobytek przed czarownicami, ich czarami, demonami i złymi mocami. Rutę sadzono przed domem w ogródku, miała ją prawie każda dziewczyna. Wierzono, że „pomaga do zamążpójścia”. Powszechnie uważano rutę za symbol dziewictwa, dlatego też w niektórych regionach używano wianków rucianych zamiast obrączek, a po weselu zaszywano je w pierzynę. Motyw ruty występował w wielu pieśniach obyczajowych, oto przykład jednej z nich: „A boś mnie ty na dróżeczce naloz, co mie będziesz poniewierał zaroz./Naloześ mnie u matusi w domku, co chodziłam w tym rucianym wianku./Wszystkoś ci mi o małżeństwie prawił, jaześ ci mię na mamkę wystawił./Zerwałeś mi ten kwiatyszek róży, nie mogę być już panienką dłużéj./Będzie jutro słońce i pogoda, pójdziesz ze mną dziewcze do ogroda./Urwiesz sobie ziela czerwonego, będziesz miała rumieńca swojego./Cóż mi przyjdzie z mojéj rumienności, ni mogę mieć panieńskiéj wolności.”

Macierzanka – „ciotka wszystkich roślin” i zioło dla umierających

Natomiast macierzankę uważano za dobry środek na czary. Szczególnie pomocna dla odpędzania złych mocy miała być macierzanka zerwana w noc świętojańską przed wschodem słońca. Dla unieszkodliwienia czarownic zalecano zbieranie macierzanki, dzwonków i bylicy na dziewiątej miedzy przed wschodem słońca i po ususzeniu kurzenie nimi w stajni. Jej ziele poświęcone na Matkę Boską Zielną chowano za strzechą i używano do kadzenia izby, aby odpędzić „złe” i uchronić dom przed piorunami, jak i kadzono budynki gospodarcze, by zabezpieczyć bydło przed chorobą i spowodować większą dojność i wydajność masła. Wspominano macierzankę w pieśniach weselnych.

Oto przykład: Idzie woda do Śmigroda, jest tu panna, jest tu muoda,/wije wianki z macierzanki, idą za nią dwa muodzianki./Idzie, idzie wojewoda: Daj mi wianek, panno muoda!/Dyć by ja ci oba dała, kiebyb sie matki nie bała./Nie tak matki, jako brata, rodzonego brata mego./Otruj brata rodzonego, bedzies miała mnie samego./jakze ja go otruć mam, kiedy ja truciny ni mam./Idź do sadu wiśniowego, ułap węza zielonego./Ugotuj go na patynie, daj mu go wypić we winie./I on pije, z krzesła leci, płace zona, płacą dzieci./Leci, leci spad na ziemię: Siostro moja, ratujze mnie./Na co byw ci pić dawała, coby ja cie ratówała./Brata swego pochowała, do miłego odpisała./Otrułaś ty brata swego, otrułabyś mnie samego.

Ponadto, w niektórych okolicach macierzanka służyła umierającemu. Umieszczano ją pod łóżkiem chorego „aby umierając nie rozpaczał”. Niekiedy uważano, że macierzanka jest jednym z najważniejszych ziół, jako ciotka wszystkich roślin. Ciekawym było też wierzenie, że macierzanka wyrasta z ości rybich wyniesionych po wieczerzy wigilijnej Bożego Narodzenia do ogrodu.

Zioła w obejściu, a nawet jako dodatek do stroju

Domy i budynki gospodarcze majono roślinami, wkładano je pod próg i okap strzechy, jak i zawieszano nad oknami i drzwiami, by żadne złe siły i choroby nie miały wstępu do gospodarstwa. Wykorzystywano w tym celu głównie gałązki leszczyny, lipy, jałowca, modrzewia, dzikiej róży, sosny, jesionu, olchy, dębu, wierzby, klonu, jak i ziela bylicy, podbiału, przywrotnika, lulka czarnego, bławatka, dziurawca, babki i łopianu. Ponadto wykonywano szereg zabiegów, które zapewniały ochronę przed chorobami i dolegliwościami. Oto kilka przykładów: chłopcy nosili gałęzie lipy za kapeluszem (ochrona przed chorobami); noszono wianek z bylicy (ochrona przed bólem głowy przez cały rok); bylica noszona przy sobie od św. Jana do kolejnego św. Jana przez cały rok gwarantowała ochronę od uroków. Dbano też o zdrowie dobytku – w wigilię św. Jana podawano bydłu sól i mąkę zmieszane z ziołami pochodzącymi z wianków święconych na Boże Ciało, niekiedy wraz z łupiną cisu lub kawałkiem latorośli, co służyło za środek apotropeiczny (zabezpieczający przed demonami) i chroniący od chorób. Oprócz tego w tym dniu okadzano stajnię jałowcem, bylicą bożym drzewkiem, koprem i czyśćcem.

Najkrótsza noc w roku jako magiczny okres w cyklu rocznym

W tym czasie wykonywano także różne zabiegi, mające wpłynąć na urodzaj roślin i drzew, jak i ochronić je przed chorobami i zniszczeniem. Gałęzie niektórych drzew (czarna olsza, leszczyna, dąb, klon) zatykano w polu, by chronić zasiewy przed chorobami i gradem. W celu usunięcia chwastów, takich jak oset, należało poświęcić go w wigilię św. Jana, a następnie wkopać z powrotem w miejsce, skąd go wykopano, wierzchołkiem w ziemię. Gdzie indziej usuwano oset w wigilię św. Jana, by spalić go później w ognisku w wigilię św. Piotra i Pawła. Niekiedy za chwast uważano paproć, a sposobem, by się jej pozbyć, było wycinanie jej w dniu św. Jana; wierzono, że nawet lekko uszkodzona, uschnie. Jednocześnie istniał przesąd, że jeśli w dzień św. Jana pada deszcz, oznaczałoby to, że orzechy laskowe w bieżącym sezonie zepsują się. Podobnie wierzono, że deszcz w tym dniu oznaczał chorobę śliw, ,,gdyż się kaleczą”.

Tej nocy zakwita kwiat paproci

Z obchodami nocy świętojańskiej wiąże się powszechnie znana legenda o kwiecie paproci. Wierzono, że w samą północ z wigilii św. Jana na dzień św. Jana zakwita paproć. Jej kwiat uważany był za posiadający magiczne właściwości, dzięki czemu osobie, której udało się go zdobyć przynosił “nadprzyrodzoną mądrość i szczęście”, jak i możliwość odnalezienia ukrytych skarbów. Sądzono, że kwiat ten był pilnowany przez samego diabła, który starał się różnymi sposobami (najczęściej burzą z piorunami) powstrzymać człowieka przed odnalezieniem rośliny. Ponoć ,,pyłek z kwiatu paproci schowany pod językiem lub w niewielkiej ranie naciętej na dłoni dawał moc jasnowidzenia i zjednywania ludzi oraz zapewniał powodzenie we wszelakich przedsięwzięciach”. Na poszukiwanie magicznego kwiatu należało wybrać się nago, będąc jednocześnie przepasanym jedynie gałązkami bylicy (środek apotropeiczny). Zerwać go też należało w ustalony sposób, tj. należało ,,strącić go na płachtę rozpostartą pod krzakiem, najlepiej obrus z ołtarza, na którym ksiądz odprawiał mszę świętą. Następnie płachta musi zostać szczelnie zawiązana, a jej właściciel – w milczeniu wrócić do domu”.

Istnieje też podanie informujące, że w noc świętojańską piwonia zakwita na biało i ma te same właściwości, co kwiat paproci. Gdzie indziej, alternatywą dla kwiatu paproci był kwiat konopiany, również kwitnący w samą północ nocy świętojańskiej.

Palenie ognisk dla zabawy i urodzaju

Wieczorem, w dniu św. Jana podobnie jak w Zielone Święta rozpalano ogniska sobótkowe. Rozpalano je w przeróżnych miejscach – na miedzach, drogach czy wzgórzach. Stosy budowano z jałowca, sosny lub jodły (często wykorzystywano każde z tych drzew), a rozpalano je bylicą lub łopianem. Zdarzało się, że na samej górze stosu kładziono kwitnącą gałąź jaśminu, przyozdobioną wstążkami. Wieczorem rozpoczynano zabawę przy ognisku. Dziewczęta tańczyły wokół niego w wiankach na głowie, a kobiety paliły w nim święcone zioła, wianki i palmy wielkanocne, “aby dym z nich rozchodząc się po polach przynosił urodzaj”. Węgielki ze spalonego drewna zanoszono później do domów i zapalano za ich pomocą nowy ogień w piecu. Ponadto, nad popiołem pozostałym z ogniska przeganiano krowy, jak i grzano w nim nogi. Ponadto istniał zwyczaj puszczania wianków w wodzie. Jak pisał Zygmunt Gloger, polski etnograf i folklorysta, „wieniec w prastarych pojęciach narodu polskiego był zawsze szczytnem godłem dziewictwa. Stąd oddanie wieńca młodzieńcowi przez dziewicę, jest symbolem oddania mu serca i ręki, symbolem zamążpójścia”. W niektórych regionach istniał zwyczaj, że chłopiec, który zdobył płynący wianek, stawał się narzeczonym jego właścicielki.

Caludia Bąk
Powyższy tekst jest fragmentem pracy licencjanckiej autorki
Wszystkie zdjęcia pochodzą z wydarzenia Noc kwitnących wianków i paproci

Nowości w sklepie

Lniane woreczki na podpaski, wkładki, tampony i prezerwatywy

39,00 zł